Lifestyle - 12/6/2023
Szerpowie Nadziei znów wyruszyli na tatrzańskie szlaki. 235 ludzi gór: wspinaczy i himalaistów poświęciło swój czas, by pomóc dotrzeć na tatrzańskie szlaki tym, dla których codzienność jest prawdziwym wyzwaniem. Dzięki nim 135 dzieci i dorosłych osób z niepełnosprawnościami spełniło swoje marzenia. Zdobyli Rysy, Kościelec, Kasprowy Wierch.
I Miuki. Na naszych pufach wyjątkowi zdobywcy gór mogli spokojnie i bezpiecznie odpoczywać po trudzie wspinaczki. Uspokoić emocje, rozprostować kończyny, zdrzemnąć się. Sprawdziły się w terenie, który wydaje się niedostępny dla osób z niepełnosprawnościami. Tak być jednak nie musi.
Może być możliwe, ale wymaga to sporo pracy i zaangażowania. Ten rok był pierwszym, w którym my, jako Fundacja Dzieciom "Zdążyć z pomocą", włączyliśmy się w projekt "Szerpowie Nadziei". Wzięliśmy na siebie opiekę nad Skarbami — czyli Uczestnikami akcji — w miejscach docelowych. To znaczy — w Morskim Oku, na Hali Gąsienicowej oraz na Rusinowej Polanie.
Szerpowie wspinają się zimą i latem, są przygotowani fizycznie. Uczestnicy, czyli "Skarby", przygotowują się, jak mogą, by wspomóc osoby, które pomogą im dotrzeć na szczyt. Oczywiście nie mają ich kondycji ani doświadczenia. Ruszając na szlak, muszą być gotowi na wszystko. Na przykład zmiany pogody.
Idąc na Rysy 1 września, mieliśmy wszystko: śnieżycę, wiało, był i zacinający deszcz, a w pewnym momencie bardzo mocne słońce. Zaczęliśmy o 4.30, o 19 wróciliśmy. Maciek Skowronek, chłopak urodzony z mózgowym porażeniem dziecięcym, który zdobywał z Szerpami Nadziei już kolejny szczyt, w pewnym momencie miał na sobie 4 kurtki puchowe! Unieruchomiony w specjalnej uprzęży oraz nosidle, dzięki której mógł zostać wniesiony na najwyższy polski szczyt, najzwyczajniej w świecie marzł podczas wędrówki. Ale wytrwał.
Na szlakach górskich nie ma miejsca do wypoczynku dla osób ze szczególnymi potrzebach. To zrozumiałe, zwykle się tam ich nie spotyka. Ale dzięki dobrej logistyce i współpracy ze schroniskami, które zostały partnerami wydarzenia, udało się nam opanować przestrzeń schronisk Morskie Oko i Murowaniec, tak, by z jednej strony nie zaburzyć ich funkcjonowania, a z drugiej - móc zabezpieczyć podstawowe potrzeby naszych Skarbów. Wystarczyło przeznaczyć dla nich największą łazienkę w budynku - tak by mógł im tam towarzyszyć opiekun. Wytyczyliśmy trasę, którą najłatwiej było się dostać do kasy. Zapewniliśmy sobie stosunkowo przystępne pomieszczenie, do którego mogliśmy wejść z niepełnosprawnymi w sytuacji, która wymagałaby zapewnienia im maksimum intymności. Przed schroniskami postawiliśmy namioty i Miuki - by utrudzeni wędrówką mogliby odpocząć, rozprostować kości.
Worki sako to idealne rozwiązanie dla osób niepełnosprawnych, przebywających w warunkach terenowych. Nawet osoby z koniecznością podtrzymywania głowy mogliśmy w nich umieścić, jak "w gniazdku" by zapewnić im bezpieczny wypoczynek. Była to alternatywa do wypoczynku w wózku. Walorem Miuków jest ich uniwersalna forma, którą można dostosować do potrzeb każdej osoby. Trzeba przyznać, że pufy "zrobiły" świetną robotę. Czekały na nas przy schroniskach Murowaniec i Morskie Oko.
Zwykle bardzo pozytywna. Jako fizjoterapeuci pracujący w Ośrodkach Rehabilitacyjnych Fundacji Dzieciom, chcieliśmy od początku, żeby to wydarzenie miało wydźwięk społeczny, edukacyjny. Chcemy pokazać, że niepełnosprawni tak naprawdę nie różnią się od nas i też mają prawo do tego, żeby zobaczyć piękno świata. Dlaczego im tego nie ułatwić? Dlatego też już planujemy kolejną akcję, na jeszcze większą skalę.